Zdzisław Brałkowski

Artykuły autora dla kategorii: "fragmenty książek"

Chłopy! My wszyscy Białorusiny! (cz.2/2)

cd.Nowe krzyki, złorzeczenia i przekleństwa nadal nie robiły żadnego wrażenia na biuraliście. Spokojnie zaczął ostrzyć ołówek scyzorykiem; spoglądnął pod światło na jego czubek, chuchnął, jeszcze raz delikatnie przeciągnął ostrzem po grafitowym koniuszku. Sprawdził wykonaną pracę opuszką palca, z zadowoloną miną odłożył przybory na biurko i wyciągnął z szuflady gruby brulion. Spojrzał spokojnie na wściekłych chłopów i przeciągając słowo, zapytał najbliższego, akurat szwagra Staszka: – Waaasza familia? – Masłowski,...

Profesor Dzik

(-) – Ale mówił pan, że też walczył we wrześniu – wróciłem do wątku. Co wiedziałem z historii wojny, to sam najlepiej wiedziałem. Bardziej mnie zainteresowały wspomnienia Dzika. – Co? Ano tak. Też walczyłem w wojnie wrześniowej. Ale po kolei. Przed wojną byłem w naszym mieście nauczycielem śpiewu w gimnazjum. Wtedy były gimnazja po szkole powszechnej. No więc... nuu, a co to za zachowanie? W przedszkolu jesteście? Cichoo! Jak mogliśmy zachować spokój? Kiedy usłyszeliśmy, iż uczył kiedyś śpiewu, ogarnął...

Chłopy! My wszyscy Białorusiny! (cz.1/2)

fragment nowej książki "Wileńszczyzna w miniony czas" W 1947 roku żniwa wreszcie były dobre. Ludzie mówili, że teraz jest już najwyższy czas na repatriowanie się – rodzina Janka i jego najbliżsi krewni, oraz cała wioska, jak jeden mąż. Z sąsiednich miejscowości podobnie. Pod koniec sierpnia chłopy gromadnie pojechały do powiatowego miasta Oszmiana po stosowne papierki, do władzy po zaświadczenia, że jako Polacy chcą wrócić do Polski, Matki – Ojczyzny swojej.Nie przepychali się w urzędzie. Kilku z nich, najwcześniej...

Sławuś. Jajecznica.

Przeliczyłem młodzież. W porządku, nikogo nie brakowało. Odświeżeni, niepamiętający już o zmęczeniu, obtarciach, pęcherzach na dłoniach, bólu krzyża i piekących po wczorajszym słoneczku plecach, wsiedliśmy do samochodu. Po wjechaniu na polną, piaskową drogę, znowu wznieciliśmy tuman kurzu za osinobusem. Byłem już porządnie zgłodniały, pozostali pewnie też. Z każdą minutą byliśmy bliżej sowchozu, gdzie, zgodnie z obietnicą dyrektora, miała na nas czekać jajecznica. Gorąca, pachnąca, z wkrojonym boczkiem lub wędzonką,...